Wyjazd do stolicy, tak, chciałem poczuć się fajny, lepszy, większy. Zaznać smaku tego metalicznego miasta. Obudzony brutalnie rano, zwłoki zawlokły się do łazienki. Pierwszy chlust lodowatej wody, a oczęta tak samo sklejone jak wcześniej. Kolejne fale nie dawały większego efektu, zgnębiony, żem pomyślał o podróży i o złowróżbnie brzmiącym skrócie PKP. Zimny dreszcz niczym prąd rozdarł się na wszystkie członki ciała, wiedziałem że wybudziłem się na dobre.
Czekając na trumnę na kołach, siedząc na obskurnych przystankach, w głowie myśli chmura, iście burzowa. Jedzie, a raczej się czołga po ulicy. Zaskoczony byłem bardzo, stwierdziwszy że ten relikt przeszłości nie spóźnił się więcej niż pięć minut. Uzbrojony w słuchawki, sprzęt audio oraz ulubioną muzykę dałem nura w głębiny. Jeden pozytyw tego etapu podróży to uśmiech mojej byłej wychowawczyni. Jak ja kocham ten kraj...
Jeśli ta notka byłaby książką fabularną, ten rozdział byłby horrorem. Dotarłem do stacji docelowej, dworzec PKP. Niczym olimpijczyk, przeskakiwałem kolejne przeszkody, kasę biletową, dziwnych ludzi, perony. Nadjechało coś, tłum ludzi wręcz wiwatował. Rozczarowania? Były. Tylko wie jednostki, to chyba była kpina.
Sama podróż, rzekłbym że dobrze, przynajmniej do Teresina. Zaraz za nim pociąg zrobił się pełny. Duszno, śmierdzi, trudno nawet się podrapać... Warszawa Zachodnia. W tajemniczych okolicznościach maszyna się zatrzymała, więcej się już nie ruszyła. Nadzieja już umarła, ludzie modlili się do Boga, wieszali na hamulcach, popełniali rytualne samobójstwa, do czasu gdy cudowny głos oznajmił: "Pociąg z Poznania do Warszawy Wschodniej odjedzie z peronu...". Nawet nie pytajcie co się działo. Kojarzycie sceny z Tarzana, dokładnie te w których wszystkie zwierzęta biegły porykując? No właśnie... Stratowany, pobity ale szczęśliwy że udało się dobiec przed innymi. Moje oczy ujrzały... Anomalie? "Człowieki" rozpędzały się, wbijając się z całą siłą w pociągową konserwę, z nadzieję na kawałek własnego raju.
Podróż po Warszawie o powrót do rodzinnego miasta bez problemu. Dziwni ludzi byli, ale już wspominać o nich nie mam siły. Może jakaś refleksja? A czemu nie. Muszę się odchudzić, to jest to. Szczupły Rakosz idealnie wpasuje się w klimaty komunikacji miejskiej.