Inspiracje
należy czerpać z każdego skrawka naszego otoczenia. Do tego wpisu
zainspirował mnie Piotr Marcinkowski, za co serdecznie dziękuję.
Tematów
o brutalności gier i ich wpływie na dzieci jest mnóstwo w sieci.
Najtęższe głowy tego świata zastanawiają się, jak pozbyć się
tego zagrożenia na miarę terroryzmu. Namaszczeni przez kościół
wyruszają na krucjatę przeciwko temu siedlisku splugawienia.
Dzisiaj nie będę zbawiał tego medium, nie będę również
wyśpiewywał ku niebiosom, jakie to gry są dobre. Dzisiaj ugryziemy
temat z innej strony.
Gry
są brutalne, a dokładnie jakaś część tego medium. Tak samo
brutalne są filmy, bardzo brutalne książki, przerażające
wiersze, mrożące krew w żyłach obrazy. Królem brutalności
niedosłownej są seriale emitowane przez popularne stacje
telewizyjne w bloku popołudniowym. Koronnym argumentem przeciw grom
zawsze była możliwość sterowania i czynna (lecz
nadal wirtualna) przemoc. Mimo prądu, który pcha nas do
fotorealizmu w grach, twórcom nadal nie udało się osiągnąć
idealnego, wizualnego odbicia rzeczywistości. Wbrew pozorom, młody
człowiek potrafi dostrzec różnice między tym co go otacza, a tym
co widzi na ekranie monitora przez tą właśnie różnicę. Seriale
typu "Ukryta Prawda", "Szkoła
Życia" przedstawiają w odcinku konkretny problem. Po
rozmowie z Piotrem skusiłem się i obejrzałem odcinek czy dwa. W
mojej ocenie, to istne pranie mózgu. W grach często widać pewne
przerysowanie przemocy, graficzny dystans pomiędzy grą a życiem, w
tych serialach tego nie uświadczymy (poza
fatalną grą aktorską). Serialowa skarbnica wiedzy o
narkotykach, alkoholu, ciążach i aborcjach. Dzieci wracają ze
szkoły, po smacznym obiadku akurat na pasmo popołudniowe. W każdym
medium pojawia się pewien poziom brutalności, więc czemu wciąż
skupiamy się na jednym i do tego uogólniając?
Wystarczy
chcieć, a można przyczepić się do wszystkiego. Nie zamierzam
bronić gier, nie zamierzam mieszać z błotem innych mediów, to nie
moja wojna. Zawsze szukamy przyczyn błędów w naszym otoczeniu. Mój
ojciec zaraził mnie miłością do gier wraz z pierwszym odpaleniem
Atari 2600. Dorastałem w otoczeniu gier, również tych brutalnych,
mimo tego nie biegam po mieście i nie morduję ludzi. Za każdym
razem jak miałem problem, mogłem porozmawiać z rodzicami. Przez
to, że mieli dla mnie czas, pokazywali mi jak świat działa i
potrafili odróżniać pewne rzeczy.