czwartek, 24 marca 2016

Myśli sztafeta

W życiu każdego człowieka nadchodzi pewien czas, kiedy to ma ochotę pierdolnąć wszystko w kąt i wyjechać gdzieś daleko, gdzie nie spotkają go ludzie i szara rzeczywistość za tymi ludźmi się ciągnąca. Od ponad pół roku, mam to co tydzień.

Mógłbym zacząć od bojówek katolickich i ateistycznych, ale nie mam o nich zbytnio dobrego zdania. W sumie większość konfliktów, które toczą się w naszym pięknym, ale umęczonym idiotyzmami kraju, powodowana jest przez przeświadczenie, że musimy nawracać ludzi na właściwą drogę, nieważne jaka ona jest i do czego prowadzi. Jeśli "głupiec" tkwi w błędzie, czym nikogo nie rani i nie obraża, a daje mu to szczęście, to kim my jesteśmy, by odzierać go z tych chwil radości. W imię jedynej, oświeconej prawdy, która tak naprawdę nie zmieni nic, poza tym, że dany człowiek będzie nieszczęśliwy? Dlaczego zmiana zdania odnośnie "czegoś" jest zła, jeżeli człowiek został przekonany sensownymi argumentami? Świat utracił zdolność pojmowania prostych korelacji życiowych. Jesteśmy na etapie sprawdzania górnej granicy wytrzymałości na głupotę, wmawia się nam, że Piramidę Maslowa powinno się obrócić o 180 stopni. Bierzemy udział w swoistej sztafecie poglądów, gdzie nagrodą za pierwsze miejsce jest NIC. Co jest bardziej zabawne, za wygrane NIC organizujemy kolejną sztafetę z tą samą nagrodą. Co jeśli ktoś nie chce brać w niej udziału? Są ludzie, którzy mają w dupie wyścig, chcą żyć i nie potrzeba im kapłanów danego poglądowego kościoła.

Jest to ułamek myśli, które galopują po mojej głowie. Pytania, na które mam nadzieję poznać odpowiedzi, rzeczy, które chcę zrobić. Pożądam jednej rzeczy, życia na własnych warunkach i mam nadzieję spełnić to w możliwie najkrótszym czasie. Ile osób może się tym pochwalić? Ile osób może szczerze powiedzieć, że żyją w stu procentach na własnych warunkach? Staram się zachować otwarty umysł, często stając po jednej i drugiej stronie barykady, słuchając, a nie osądzając. Dzięki temu poznałem wielu wspaniałych ludzi, ludzi, o których świat prawdopodobnie nigdy nie usłyszy, a którzy zmienili mój świat na lepsze, pewnie nawet o tym nie wiedząc.

Znajomych mam niewielu, z małą grupką łatwiej utrzymywać kontakt i tak naprawdę wielu mi nie potrzeba. Każdego z nich podziwiam, są to ludzie o przeróżnych poglądach, odmiennych charakterach, ale są mądrzy w ten najczystszy sposób. Nauczyciele, którzy potrafią dotrzeć do uczniów. Pracownicy korporacji, biorący udział w rekonstrukcjach. Muzycy, którzy zamiast łechtania ucha, wybrali dotykanie duszy. Ludzie poświęcający czas i pieniądze, by tworzyć coś dla innych. Zwykli pracownicy fizyczni, bez których wszystko by się zawaliło, a mimo tego nie przypina im się orderów oraz wielu innych. Możecie nie wierzyć, ale każda z tych osób zmieniła cząstkę mnie. Nie głosili oni prawd oświeconych, nie nawracali, nie mówili co jest słuszne a co nie. To ich życie i sposób w jaki je przeżywali, coś czego nie da się wymazać z pamięci, a wystarczy chcieć zauważyć.

Może to kolejny pseudofilozoficzny wpis, może próba narzekania na życie, albo kolejny zapychacz. Dla mnie to jest temat, z którym każdy będzie musiał się zmierzyć i tak naprawdę każdego dotyczy w większej lub mniejszej części. Mnie to wszystko nauczyło kilku mądrych rzeczy, jedną z nich jest: "Czasami zadane pytanie jest lepszą pomocą, niż sama odpowiedź".

piątek, 18 marca 2016

Daredevil sezon drugi

Daredevil po dziś dzień króluje na mojej liście seriali komiksowych, a znalazł się tam nie bez przyczyny. Netflix wraz z pierwszym sezonem pokazał mi, że można zrobić dobry, komiksowy serial, który będzie miał poważną fabułę. Interesujące podejście do złych postaci, które wręcz rozwinęło się z kolejnym serialem z kuźni Netflixa, Jessica Jones. Wielcy źli nie są już tekturowymi postaciami, mają własne pojmowanie świata, wyraziste charaktery i sensowne motywacje, czego w Marvelu jednak brakuje.


Skupmy się na sezonie drugim, który swoją premierę  miał 18 marca 2016 roku. Ten sezon powinien nosić podtytuł: "Punisher, Dobry Diabeł, Zły Diabeł, Zagubiony Diabeł i Elektra". Trudno mi podejść do nowego sezonu jako całości, bo tak naprawdę dostajemy trzy historie podzielone pomiędzy odcinki. Pierwsza historia dotyczy Punishera i jest swoistym wprowadzeniem postaci do serialu, no i jak się okazało, do serialowego uniwersum Netflixa. W tej części historii będzie nam dane zobaczyć spotkanie Diabła z Hell's Kitchen oraz mściciela. Poznamy również motywacje bohaterów i ich wersję sprawiedliwości. Druga historia to tak naprawdę próba moralnego usprawiedliwienia Punishera, która w sumie jest potrzebna, tylko nie wiem czy do końca w taki sposób, jak została przedstawiona. Pojawia się również Elektra, która w moich oczach jest dosyć przeciętnie napisaną postacią. Trzecia część sezonu jest najbardziej w klimatach Daredevila, niezłe sceny walki z fajną choreografią, pojawia się również motyw mistycyzmu, i co najważniejsze, nie psuje tego klimatu. To jest zaledwie zarys fabularny, nie chce psuć przyjemności z przeżywania tych historii oraz kilku naprawdę dobrych scen.


Oglądając, miałem wrażenie, że w nowym Daredevilu jest za mało Daredevila a za dużo Punishera. Frank Castle jest świetną postacią, lecz przez cały sezon był postacią dominującą na ekranie i tutaj muszę się zgodzić z recenzją w tygodniu Time, że cały sezon wyglądał jak zwiastun serialu o przygodach Punishera. John Bernthal zagrał naprawdę dobrze i nie wyobrażam sobie nikogo innego 
w roli mściciela. Elektra Natchios jest postacią, która w sumie nie wzbudziła we mnie żadnych pozytywnych czy negatywnych emocji, a sama Elodie Yung jakoś niczym mnie nie zachwyciła, ani niczym nie zniechęciła. Przyjaciele Murdocka też mieli swoje momenty, ale generalnie robili za tło.

Co do kadrowania i choreografii, to czym dalej w odcinki tym lepiej. W ostatnich trzech odcinkach dostajemy porcję dobrego mięsa, walka wygląda ładnie i nie przypomina dziwnych, szamańskich tańców przy ognisku (via Arrow), a czego można było się bać po pierwszych odcinkach. Co do kadrowania, mam wrażenie, że sukces pierwszego sezonu zaszkodził, a sama ekipa nie przyłożyła się zbytnio.

To są właśnie moje pierwsze wrażenia na świeżo, po ukończeniu drugiego sezonu. Mimo wielu mocno dyskusyjnych rzeczy, generalnie bawiłem się dobrze. Przez większość czasu sceny z Mattem Murdockiem są o wiele ciekawsze niż z Daredevilem, oczywiście w momentach kiedy to Frank Castle nie zajmuje ekranu. W mojej opinii drugi sezon jest gorszy od pierwszego. By nie kończyć smutnym akcentem wpisu, dodam, że jest spora szansa na trzeci sezon, wątki idą powoli w stronę Iron Fista, co jest bardzo dobrą wiadomością. Premiera serialu Luke Cage planowana jest na 30 września 2016 roku, więc z pewnością jest na co czekać. A tu macie link do Marvel's Luke Cage Teaser