środa, 11 stycznia 2017

Sztuka składania talii

Czas wrócić do rzeczy przyjemnych i tylko na nich się skupić. Jak wspominałem o tym we wcześniejszych wpisach, w gry karciane gram od 2000 roku i przez te wszystkie lata, zawsze pojawiał się problem konstruowania decków. Po wykwicie gier karcianych online, zaczęła się fala ludzi, zadających pytania o każdy szczegół. Co nie jest złe, w końcu się uczą. Najgorsi są jednak ludzie, którzy dają im kiepskie rady.

Mój staż to głównie Magic: The Gathering, najbardziej popularna gra karciana na świecie (nie licząc gier online). Będę opierał się na tej grze oraz na mojej nowej miłości czyli Gwincie. 
  • Za każdą talią stoi pomysł. Zabierając się do składania, musimy się zastanowić nad tym, jak ma działać nasz deck. O ile fajnie jest wkładać silne karty, to w większości przypadków karty bez synergii są po prostu nieprzydatne. Zamysł potraktujmy jako ramy naszej talii.
  • Limity kart w talii. Każda gra karciana na rynku dopuszcza możliwość włożenia do decku określoną ilość kart danego typu oraz wyznacza granice ilości kart w naszych taliach. W gwincie możemy mieć maksymalnie trzy takie same karty brązowe. Lecz nie zawsze opłaca się wkładać trzy. To jeden z podstawowych problemów. Nauczmy się wyważać nasze talie, optymalizować je pod względem doboru kart, jak i ich przydatności. W MTG przyjęty rozmiar decku to 60 kart i naprawdę rzadko zdarza się, by gracze wkładali więcej kart. Mniej kart to większa szansa na dobranie potrzebnych nam kart. Oczywiście są wyjątki. Są talie oparte na bardzo dużym doborze kart z wyciąganiem poszczególnych kart prosto z talii na rękę. W Gwincie limit wynosi od 25 do 40, więc celujemy w najniższą wartość, by zwiększyć sobie szansę na dobór odpowiednich kart. Oczywistym jest, że czym częściej możemy dobierać bądź wyciągać karty, tym ten limit możemy zwiększać.
  • Szukanie zastępstw kart. Pytania o zastępstwa kart stały się wręcz plagą karcianek online. Podstawowa sprawa, zastanówmy się dlaczego dana karta znajduje się w decku, jaką funkcję tam spełnia, a potem poszukajmy karty o zbliżonym działaniu. Nie wszystkie karty da się jednak zastąpić. Jeśli brakuje nam kluczowych kart, odpuśćmy sobie budowanie tej talii, to mija się z celem. Są też przypadki, że brakuje nam tylko jednej kluczowej karty, możemy spróbować ją zastąpić, uwzględniając zmiany w mechanice czy w danym combo. Innymi słowy, przebudowując lekko zamysł decku. 
  • Tworzenie i niszczenie kart. Jeśli rzucasz pytanie, mam X zasobu, którą kartę stworzyć, to znak że nie powinieneś tworzyć żadnej. Karty tworzymy wyłącznie wtedy, gdy brakuje nam ich do jakieś talii. Zasób nam nie ucieknie i możemy go wykorzystać w każdej chwili, więc po rzucać się na tworzenie kart? Co do niszczenia kart. Moim zdaniem, nie opłaca się. Oczywiście, nadprogramowe powtórki idą na przemiał, ale reszta nie. Nigdy nie wiecie czy będą zmiany w kartach, jak ułoży się meta. Średnio, by uzyskać daną kartę, musimy zniszczyć cztery tej samej jakości, czyli w prostym rachunku, jesteśmy trzy karty do tyłu. 
  • Stabilizowanie i ulepszanie decku. Najlepszym sposobem na testowanie talii jest po prostu granie nią. W teorii możemy zrobić najlepszą talię na świecie, gra to zweryfikuje. Nie wymieniaj kart po jednej porażce z danym deckiem. Porażki zdarzają się każdemu, naturalnym jest też to, że przeciwko niektórym będzie szło ci łatwiej, innym trudniej, taka specyfika karcianek i różnych w nich frakcjach. 
Wielu wyda się, że to co wyżej napisane to czyste truizmy, lecz to są podstawy, które mogą pomóc wielu zaczynającym z grami karcianymi graczom. W sieci jest wiele gotowych talii, które są bardzo mocne, lecz nawet najlepsza talia nie sprawi, że zaczniecie wygrywać, jeśli jej nie zrozumiecie, nie nauczycie się nią grać. Przy samym konstruowaniu własnej, już uczestniczycie w tym procesie uczenia się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz